Teatr Wajdy: Hamlet (1992)
Andrzej Wajda kilka razy mierzył się z Szekspirem na deskach teatru; do „Hamleta”, którego sam uważał za sztukę „niemożliwą do wyreżyserowania” powracał kilka razy: po raz pierwszy w 1960 roku w Teatrze Wybrzeże, potem dwukrotnie w krakowskim Teatrze Starym, aż do realizacji dla Teatru Telewizji z 1989 roku, która uznana została za jedno z przedstawień “Złotej Setki Teatru Telewizji”.
Tekst w przekładzie Stanisława Barańczaka wyreżyserował Wajda we współpracy z Krystyną Zachwatowicz odpowiedzialną za scenografię i Stanisławem Radwanem, który skomponował muzykę. W przedstawieniu wystąpili Jerzy Grałek, Tadeusz Huk, Krzysztof Globisz, Jerzy Bińczycki, Marek Kalita, Aleksander Fabisiak, Jan Monczka, Ryszard Łukowski, Paweł Kruszelnicki, Jan Peszek, Dorota Pomykała, Dorota Segda, Jan Krzyżanowski i Teresa Budzisz- Krzyżanowska w roli tytułowej.
Poprzez wprowadzenie do przedstawienia meta-motywu teatru w teatrze (Hamleta widzimy jako aktora w teatralnym entourage’u i jako postać na scenie- bohatera dramatu) metaforyzacji ulega również sama treść sztuki Szekspira, do której taka inscenizacja dodaje poziom gry ze sobą, widzem, przenikających się „sztuczności” i prawdy, prywatności i pozoru, teatru, życia i symultaniczności akcji, do której Hamlet-aktor ma dostęp przez zapis video. Hamlet, występując z pozycji sceny, ale również z intymnej przestrzeni garderoby aktorskiej, w której spędza większą część spektaklu, staje się przez to postacią o wiele bliższą widowni, a przez prawdziwość i osobność uzyskaną za pomocą tego zabiegu, wzmacnia jeszcze identyfikację widza ze sobą i swym stanem umysłu.
Tak osadzona w materii teatralnej Teresa Budzisz -Krzyżanowska sprawia, że Hamlet staje się ucieleśnieniem człowieka i jego dylematów, ponad płcią, ponad rolą, konwencją. Jak mówił Andrzej Wajda: „Aktor — płeć obojętna — jest ciałem, przez które przechodzi strumień życia postaci scenicznej”. Choć w tej inscenizacji udało mu się nadać aktorce kilka wymiarów więcej, niż mogli tego doświadczyć widzowie w teatrze. Antyiluzyjność, interdyscyplinarność, synkretyzm rodzajowy i gatunkowy oraz forma zbliżona do eseju czynią z „Hamleta” zarejestrowanego dla Telewizji Polskiej przedstawienie niezwykłe. Niezwykłość polega również na podkreśleniu, za pomocą konwencji “teatru w teatrze” znaczenia przestrzeni garderoby, a więc przestrzeni prywatnej, “prawdziwej” w odróżnieniu od sztuczności sceny. W tej przestrzeni rozwijają się i uwidaczniają w sposób naturalny wszystkie dylematy, lęki, moralne i intelektualne wątpliwości aktorów-ludzi żyjących w Polsce schyłku lat 80-tych XX wieku i mających za sobą dekadę wydarzeń na przemian przynoszących i odbierających nadzieję, które wpłynęły na wszystkie aspekty ich życia.
„Jej (Teresy Budzisz-Krzyżanowskiej) Hamlet jest oczywiście rodzajem wariacji na temat roli -pisał Andrzej Lis w recenzji dla Trybuny Ludu - Nie gra przecież ani zboczenia seksualnego, ani starszego syna młodszej od siebie matki (Dorota Pomykała mimo “maski” w Gertrudzie jest przecież nawet “na oko” młodsza od Budzisz), ani następcy tronu, ani osoby “psychicznej” itd., itd., bo tego wszystkiego nie ma w “scenariuszu” Wajdy. Gra natomiast coś z samego środka polskiej wahającej się duszy, która im bardziej wie, tym trudniej podejmuje decyzje. Gra polskie duchowe piekło, które na scenie nazywa się wprawdzie Hamlet, ale naprawdę jest sumą, bardzo wielu niepokojów lat osiemdziesiątych, skupionych w jednym człowieka. Taka interpretacja pomysłu Wajdy pozwala widzieć w jego przedstawieniu jedno z najistotniejszych wydarzeń teatralnych lat osiemdziesiątych. Gdyby natomiast przykładać tzw. normalne, uniwersalne kryteria, stosowne do tego szekspirowskiego dramatu, to mielibyśmy zapewne do czynienia z utworem bardzo uproszczonym, zewnętrznym, niekonsekwentnym, nie bardzo godnym uwagi. Myślę jednak, że nie można interpretować tego przedstawienia wedle zasad, których Wajda nie przyjmował, bo to przecież jest zabieg nieuczciwy.”